Info

avatar Autorem wypocin po wyścigach jest Marcin™ z Wrocławia. Mam przejechane 6120.13 kilometrów w tym 6.80 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Szosówką jeżdżę od 26 lutego 2014 roku. Tutaj są wpisy dotyczące wyłącznie wyścigów, w których brałem udział. Treningi i inne takie na Strava/Endomondo.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
Activities for czach

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy czach.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2016

Dystans całkowity:166.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:07:44
Średnia prędkość:21.47 km/h
Maksymalna prędkość:63.40 km/h
Suma podjazdów:2420 m
Maks. tętno maksymalne:163 (90 %)
Maks. tętno średnie:130 (71 %)
Suma kalorii:3633 kcal
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:166.00 km i 7h 44m
Więcej statystyk
  • DST 166.00km
  • Czas 07:44
  • VAVG 21.47km/h
  • VMAX 63.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 163 ( 90%)
  • HRavg 130 ( 71%)
  • Kalorie 3633kcal
  • Podjazdy 2420m
  • Sprzęt Egberts Boreas
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Liczyrzepa

Sobota, 3 września 2016 · dodano: 11.09.2016 | Komentarze 0

Mój drugi maraton w Karpaczu. 
Znów dystans giga, ale tym razem start o 7:05 - jeszcze trochę zaspany na starcie byłem. Ale nic to - kręcić trzeba. 160km+ samo się nie przejedzie. Przez Karpacz jak zwykle ostro. Przez pierwsze kilka kilometrów goniłem, ale później już w przemiłym towarzystwie Gosi. :-) Pierwsze podjazdy jechaliśmy spokojnie, bez nerwów. Trochę mina mi zrzedła na podjeździe na Rozdroże Kowarskie (segment Droga Głodu na Strava.com ;-)), gdy licznik pokazywał 15% nachylenia, ale trzeba podjechać. Zwłaszcza w tak miłym towarzystwie. Trochę zmęczeni szybko odpoczęliśmy na zjeździe w stronę Kamiennej Góry a po chwili punkt żywieniowy. Woda, banan i w drogę. Znów wjazd na Rozdroże Kowarskie tym razem od strony Lubawki - kilka kilometrów pod górę, ale szybko minęło na rozmowie. Później zjazd do Kowar - ech te widoki na Karkonosze! - i znów Droga Głodu. Tym razem w liczniejszym gronie, bo zmieszaliśmy się z zawodnikami z Mini/Mega. Część prowadziła rowery a po moim stwierdzeniu, że za drugim razem jest łatwiej patrzyli trochę dziwnie. Znów do góry, w dół, PŻ i do góry. Zjazd do Kowar i podziwianie widoków przy 50 km/h i Droga Głodu po raz ostatni (tego dnia ;-)). Nawet nie wiedziałem, że najtrudniejszy (ha!) odcinek przed nami. Nie sądziłem, że w tak krótkim czasie można dobudować tyyyyyyle drogi do pokonania. ;-) Hihihi. Podjazd do Karpacza nie był tym, co lubię najbardziej. ;-) No ale trzeba było. Później meta, brawa, wywiady… ;-)

Gosiu! Dziękuję za miłe towarzystwo! :-)





Kategoria maraton